Witajcie kolejny raz, moi cudowni Czytelnicy! 💕
Porozmawiajmy trochę o czasie. 🕐
Czym jest czas? Oficjalnie, czas jest nieskończoną jednostką, stałą, ale tylko z punktu widzenia ciągłości (choć można się z tym kłócić i to robić zamierzam). Wszelkie modyfikacje struktur i jednostek czasu, przez człowieka, służą jedynie komfortowi życia ludzkiego tudzież potrzebie kontroli i systematyzacji. Z tego też powodu, niektórzy zakładają, że czas nie istnieje, że został wymyślony dla potrzeby sprawniejszego funkcjonowania. Ja jednak w czas wierzę, tak jak wierzy wielu genialnych badaczy. Być może tylko nazewnictwo tego pojęcia, nie jest precyzyjne i nie oddaje jego głębi. O czasie napisano wiele mądrych rzeczy. Fizycy, psycholodzy, socjolodzy, filozofowie i biolodzy od lat borykają się z tym jak poradzić sobie z jego następstwami, a także z próbami odkrycia czy funkcjonuje on, opierając się na jakiejkolwiek zasadzie. Do dziś nie udało się ustalić nic konkretnego ani w jednym, ani w drugim wypadku. 🤯
Często używamy potocznego nazewnictwa,
sugerującego, że możemy coś czasowi narzucić, nadać mu funkcje, bądź mamy z nim
jakąś określoną relację. Mówimy, że mamy na coś czas, że z czasem coś do nas
przyjdzie, że śledzimy czas, że czas to pieniądz itd. Jest to całkowicie
zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że czas jest jednostką nieokreśloną i
nieskończoną, wspólną dla wszystkich wszędzie. Czas jest absolutny, czas
przenika i kontroluje każdą inną strukturę i nic przed jego upływem nie chroni.
Filozoficznie przyczepić się można nawet terminu upływu czasu. Czas nie może
upływać, ponieważ się nie porusza, jest najpewniejszą stałą. Wszystkie próby
odnajdywania się człowieka w czasie, są tylko maluczkimi krokami, gubiącymi się
w zatrważającej nieskończoności.
Jeżeli chodzi o naszą relację z czasem, to jest
ona ściśle z nim powiązana na każdym etapie istnienia. Każdy proces biologiczny
i nie tylko, zależny jest od czasu, zachodzi w nim i pod jego całkowitą
kontrolą. Rodzimy się, żyjemy i umieramy w narzuconych myślą ludzką ramach. To
bardzo dobrze, że człowiek jako istota rozumna podjął się tak ciężkiego i
wymagającego precyzyjnych rozwiązań projektu, jak ustalanie schematów i pojęć,
rozwiązujących kwestie zagubienia w czasie. Pomyślmy, gdyby nie wszystkie
odniesienia, punkty i zagadnienia umieszczone i związane z czasem, bylibyśmy w
nim totalnie pogrążeni, bez ładu i składu. Jest to natomiast subiektywne
odczucie na tu i teraz. Jakby nie patrzeć nie żyliśmy nigdy w czasie, w którym
pojęcie czasu było nieznane. Wszelkie więc rozważania na temat tego jak było,
mają jedynie charakter osobisty, więc niewiele znaczący w kwestii historycznej.
A propos historii, taka dziedzina też nigdy by się nie rozwinęła, gdyby nie
możliwość umiejscowienia zdarzeń w czasie. Zapewne ludzie nadal rejestrowaliby
zdarzenia, powiązując je z konkretnymi sytuacjami i stanami, tak by jakkolwiek
móc się do nich odwoływać w mniej lub bardziej precyzyjny sposób. Byłaby to
jednak rzecz ciężka i narzucająca konieczność powtarzalności i niezwykłej
wymyślności. Myślę również, że nijak nie mogłaby udźwignąć rozbudowanego
continuum, rozsypała by się jak domek z kart przy podmuchu wiatru. Czemu tak
myślę? Zastanówmy się ponownie. Ile istnieje możliwości przekazania, nie
używając jednostki czasowej, tego co było wcześniej? Bardzo mało. Określenia
takie jak „kiedyś”, „dziś”, „jutro”, „dawno”, „chwila”, „było”, „teraz”,
„później”, „wcześniej”, czy nawet „jest” – wszystkie są miarą czasową, tak jak
wiele innych, które pominąłem. Wszelki ślad egzystencji, opiera się na tym, że
jakoś umiejscawiamy siebie w czasie. Nie można normalnie funkcjonować i
działać, gdy nie wiemy nawet „kiedy” jesteśmy. Do takiej bezsilności i braku
kontroli, pasuje bardziej pojęcie „egzystować”.
Wedle Einsteina czas jest pojęciem względnym.
Mówiłem o tym na samym początku tekstu, gdy stwierdziłem, że jest to jednostka
stała z punktu widzenia ciągłości. To bowiem jak czas upływa, zależy od dwóch
czynników. Pierwszą dylatacją czasu, jest dylatacja grawitacyjna. Mówi ona, że
czas upływa tym wolniej, im większa siła grawitacji na niego oddziałuje. Drugą
dylatacją, jest dylatacja zależna od prędkości. Teoria względności, zakłada, że
poruszając się w próżni z prędkością bliską tej z jaką porusza się światło,
czas również upływa wolniej. Teoretyczne zyskanie na czasie, nie spowodowałoby
jednak, że cykl istnienia zostałby zakłócony. Człowiek, który wyruszyłby w
podróż kosmiczną z prędkością światła, po czym wróciłby po dłuższym czasie na Ziemię,
byłby młodszy - Ziemię zaś, zastałby starszą. Dla jego ogólnej egzystencji, nie
miałoby to większego znaczenia, umarłby w takim samym czasie, w jakim było to
dla niego zaplanowane. Trochę to wszystko pogmatwane, nie sądzicie?
Prowadzono eksperymenty by dowieźć prawdziwości
słów Einsteina. Wysyłano w kosmos zegarki, które wracały na Ziemię, posiadając
drobne różnice czasowe, względem tych na Ziemi. Z mojego punktu widzenia, nie
jest to jednak dowód na zakłócenie stałości czasu, zmienna grawitacja bowiem mogła
tak a nie inaczej wpłynąć na przedmiot martwy. Nikt zaś nie przebywał w
kosmosie na tyle długo, by ktoś badający go po powrocie na ziemię, z całą
pewnością mógł stwierdzić, że czas obszedł się dla niego łaskawiej.
Co do koncepcji czasoprzestrzennych, nie
zamierzam ich poruszać w dogłębny sposób. Nie jestem fizykiem, nie znam się na
tym. Moje dywagacje w tym temacie, zamykają się w granicach psychologii i
filozofii. Teoria czasoprzestrzenna jest bardzo obiecująca. Kto nie chciałby z
czasem (a jakże) kontrolować przestrzeni na tyle, by móc teleportować się z
miejsca na miejsce, bądź odwiedzać inne wymiary, poznawać przyszłość czy z
powodzeniem badać przeszłość na podstawie własnych doświadczeń? Człowiek jest
istotą niebywale ciekawą świata i mającą potrzebę naginania go do swojej woli.
Teoria czasoprzestrzenna zakłada zaś, że wszystko czego doświadczamy,
jednocześnie jest, było i będzie, ugrzęzłe w nieskończonej pętli czasowej, nie
mającej początku, pojęcia chwili obecnej, ani domniemanego końca. Można to
sobie wyobrazić, wirując przedmiotem z tak wielką prędkością, że przedmiot ten,
zdaje się pozostawać w miejscu, mimo, że jego położenie wciąż się zmienia.
Znając gatunek ludzki, gdyby kiedykolwiek udało się komuś przekroczyć granicę
czasoprzestrzeni i rozwarstwić jej tajemnicę na tyle, by była dostępna dla
wszystkich – świat bardzo szybko dobiegłby końca. Mnogość pragnień ludzkich i
chęci do ingerowania we wszystko co tylko nas w jakikolwiek sposób angażuje,
sprawiłyby, że bezsprzecznie popsulibyśmy wszystko, kierując się swoimi
własnymi ideałami oraz chęcią tak i destrukcji, jak i naprawy. Skomplikowana
sieć wydarzeń, ich konsekwencji i wpływu, to coś, czego człowiek mimo całego
jego potencjału umysłowego, nigdy nie powinien dotykać.
Na koniec jeszcze, przed krótkim podsumowaniem,
należy wspomnieć o czasie w ujęciu psychologicznym. To jakie mamy wrażenie
względem upływu czasu, często zależy od sytuacji w jakiej się znajdujemy i
nastroju w jakim jesteśmy. Znudzeni, zmęczeni i zgnębieni, odczuwamy upływ czasu
jako powolny, ślamazarny. Chcemy ze wszystkich sił by ruszył przysłowiowo „dupę”.
Natomiast gdy jesteśmy w dobrym humorze i robimy rzeczy, które dają nam radość
i zajmują nas w istotny sposób, czas płynie nieubłaganie szybko, często
sprawiając nam przykrość, gdy nie pozwala nam nacieszyć się dobrymi chwilami.
To jednak, jak wspomniałem, psychologiczny punkt widzenia, to jasne, że nasz
mózg nie ma i nigdy nie będzie miał mocy by kontrolować czas.
Zbierając wszystko do kupy. Jesteśmy
bezsprzecznie powiązani z czasem i wręcz do niego uwiązani. Rodzimy się,
dorastamy i umieramy pod jego czujnym okiem. Nabywamy wiedzy, wraz z jego
upływem, umiejscawiamy się w nim by jakkolwiek być. Śledzimy poczynania ludzi
na linii czasu i zastanawiamy się wiecznie, co jeszcze przyniesie przyszłość.
Narzekamy na upływ czasu, cieszymy się z jego upływu. Denerwuje nas, gdy przysłowiowo
„stoi w miejscu” a niekiedy żałujemy, że nie może się zatrzymać. Jesteśmy
całkowicie zależni od bezkresu, jakim jest czas i wierzę, że dla naszego dobra
zawsze tak będzie.
Pozdrawiam Was Kochani,
Tester Doświadczeń.