czwartek, 12 września 2024

Hmm...

 


         Witam Was, kolejny raz!

 

Ładnie się zrymowało, prawda? Dzisiaj jest dla mnie dziwny dzień. Czuję wewnętrzną pustkę i nie wiem czym stan ten powodowany jest. Czy to zmory przeszłości mnie atakują, może jestem znużony nudnym dniem w pracy, może dobija mnie sytuacja, w której się znajduje a może czuję zawód światem, w którym żyję? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, jakie sobie postawiłem. Bardzo możliwe, że mój nastrój uległ pogorszeniu z uwagi na zlepek wszystkich tych czynników, a także tych, których nie jestem w stanie aktualnie zarejestrować. Macie też tak czasem?

Dzisiejszy tekst nie będzie długi, bo i dłuży mi się pisanie: myślenie przebiega wolno, myśli ulegają szybkiemu rozproszeniu. Zapytacie mnie być może, jak poradzę sobie z takim stanem? To zawsze dobre pytanie. Duża część osób bierze zły czas na przeczekanie. Z uwagi na jakże prosty zakres czynności, które należy w tym procesie wykonać, wydaje się, że jest to skuteczna droga do celu. Uważam nieco inaczej. Według mojego zdania, każda nieprzepracowana emocja, która pozostanie w nas, choćby miała zostać zakopana, kiedyś ponownie dojdzie do głosu, silniejsza i bardziej zajadła niż ostatnio. To bardzo ważne by rozszyfrowywać swoje emocje na bieżąco i nadawać im kryteria intensywności w oparciu o zdarzenia w jakich występują. Ja, przyznam się bez bicia, jestem osobą o niskiej pewności siebie, ciężko wierzyć mi w swoje możliwości i przyjmować aprobatę innych. Dlatego negatywne sytuacje, które mnie dotykają, ranią mocniej i na dłużej. Tym bardziej wypracowanie odpowiednich metod działania, było i jest dla mnie istotne.

Pierwszy krok w rozwiązywaniu problemów i pozbywaniu się fatalistycznego myślenia to oddalenie. Warto spojrzeć na wszystko możliwie obiektywnie i z dystansem. Moja terapeutka (bardzo mądra kobieta) stawia w procesie wychodzenia ze złych emocji na notowanie chwil. Polega to na spisaniu wszystkich spamiętanych dobrych i złych rzeczy jakie nas ostatnio spotkały. Mając wgląd w nie, możemy zacząć łączyć fakty. Gdy wiemy już nieco więcej o siatce powiązań między emocjami, zdarzeniami i aktualnym nastrojem, przechodzimy do ostatniego punktu – wypracowania rozwiązań.

 Załóżmy, że ktoś czuje dziwny smutek, tak samo jak ja dziś. W toku spisywania wydarzeń, okazało się, że ktoś rzucił w jego stronę niestosownym, krzywdzącym żartem. Ten ktoś na tamtą chwilę zaśmiał się w procesie obronnym i schował w głąb siebie przeżytą emocje. W między czasie miał dużo przeżyć, spotkał się z przyjaciółmi, wybrał z nimi na wycieczkę, na której dobrze się bawił. Po powrocie do domu, obejrzał jeden odcinek ulubionego serialu… jednak coś było nie tak. Gdzieś z tyłu głowy, jakieś natarczywe uczucie nie dawało mu się do końca odprężyć, wyłączył więcej telewizor i poszedł spać. Na następny dzień wszystko było ok, pokłócił się tylko o jakąś pierdołę z kolegą a wracając do domu z pracy, nie zauważył dziury w chodniku i potykając się upadł. Każdemu się może zdarzyć… i tak można opisywać kolejne dni, w których niby jest wszystko w najlepszym porządku, ale zdarzają się sytuacje, które ten porządek nienaturalnie szybko burzą.

 Owszem, życie jest nieprzewidywalne i zdarzają się różne rzeczy, często w jakiś sposób dotykające, bowiem jak to się mówi, każdy dzień to nowe wyzwanie. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że gdyby w tamten, pozornie w większości udany dzień, ten hipotetyczny ktoś, którego sytuacje opisałem, skupiłby się na tym, dlaczego czuje takie a nie inne uczucie – wydarzenia z dnia kolejnego mogły nie mieć miejsca. Próg cierpliwości i stopień empatii wobec znajomego, mógłby być na innym poziomie, uwaga zaś mogłaby być mniej rozproszona. Tak działają właśnie duszone emocje – nakładają się na kolejne przeżywane i ingerują w procesy uwagi.

To tyle Kochani. Zabieram się właśnie za swoją własną analizę i powiedzieć tylko pragnę, byście nigdy nie dusili swoich emocji i nie odkładali ich na bok. Jeżeli coś czujecie, zawsze jest tego przyczyna i warto temu poświęcić uwagę. Sprawna kontrola, zawsze ogranicza niechciane skutki.

Pozdrawiam Was, miłego wieczoru!


Tester Doświadczeń.


czwartek, 5 września 2024

Zagniewani, wiecznie rozpędzeni.

 



 

Cześć Kochani moi.

Na pewno macie czasem przemyślenia odnośnie funkcjonowania świata i siebie w nim. Coraz więcej spotykam opinii, że ludzie są niezadowoleni z kierunku, jaki obierają i w jakim zmierza nasza Ziemia. Doskonale potrafię zrozumieć te obawy i do pewnego stopnia je podzielam. Postęp technologiczny powoli wymyka się spod kontroli, zaś ekologia dla naszego gatunku, obudziła się totalnie za późno. Niewiele jesteśmy w stanie zmienić w kwestii tego jak potoczą się dzieje świata, o ile sami go wcześniej nie zniszczymy wojnami i nienawiścią. 👹

Wydaje mi się, że ludzie mają w sobie za dużo gniewu. Owszem, gniew może być dobrym motorem napędowym, pomagającym osiągnąć prywatne dążenia. Jednak jednocześnie jest źródłem nieuwagi, frustracji a w skrajnych przypadkach, gdy dochodzi za daleko – cierpienia. Cierpienia nie tylko tego, który gniewem się kieruje, ale najbardziej tego, który z gniewem się musi stykać. Nie ukrywajmy, często gniewamy się o pierdoły, lub o rzeczy, na które kompletnie nie mamy wpływu. Czemu tak jest? Do końca nie wiadomo. Wydaje mi się natomiast, że wynika to z naszej inteligencji. Człowiek jest stworzeniem na tyle inteligentnym, że brak kompetencji i sprawczości, zwyczajnie go boli. Ludzie mają tendencje do nie tolerowania tego, czego nie mogą w jakiś sposób kontrolować. Ciężko wyzbyć się tego uczucia, stłumić na tyle, by irytacja nie doskwierała nam w codziennych sytuacjach. Uświadomienie sobie, że nie jest się wszechmocnym, wcale nie działa –bo chciałoby się. 😌

Takie emocje jak gniew, niepokój, lęk czy strach, sprawiają, że staramy się żyć szybko. Szczególnie, że jak każdy gatunek, jesteśmy śmiertelni, mamy ograniczony czas na pozostawanie w tym padole. Chcielibyśmy zrobić jak najwięcej, przeżyć jak najwięcej, kolekcjonować każdą chwilę i nie tracić jej na to, czego nie lubimy. Właśnie przez to, bardzo często umyka nam poczucie spełnienia. Nie jesteśmy w stanie go często osiągnąć przez to, że nie umiemy się wyzbyć myśli, że mogłoby być jednak lepiej. „Ci mają lepiej, tamci też, gdybym ja tak miał, to pewnie czułbym się szczęśliwy”. Gdyby to wszystko było takie proste. Truizmem, którego wielu nie akceptuje, bądź zaakceptować nie chce, jest fakt, że ile byśmy nie mieli, nasze poczucie, że moglibyśmy mieć więcej, żyć lepiej – nie ugaśnie. To klątwa ludzi, że posiadają analityczne umysły zdolne do szerokich wyobrażeń i ciągłego kombinowania. Inne istoty żywe, przynajmniej z tych, które znamy, nie posiadają takich problemów. Podejrzewam, że taki koń jest zadowolony, kiedy zaspokajane są jego podstawowe potrzeby. Mucha może być „szczęśliwa”, kiedy egzystuje. Dziecko niemające w pełni rozwiniętej świadomości, jest szczęśliwe, gdy ma zabawkę a ktoś jest obok, na odległość krzyku. Czemu my, dorośli ludzie, tak nie możemy? 😓

Myślę, że faktycznie nie możemy. Chociaż są ludzie, którzy zarzekają się, że nie posiadają pragnień i Ci, którzy określający się mianem „oświeconych”, przybierają jedynie maski, spychają w głąb swojej świadomości prawdę, zwyczajnie się okłamując. Życie w kłamstwie tak głębokim, że niemal nieuświadomionym, nie może być życiem szczęśliwym. Choć i tu można się ze mną kłócić, bowiem każdy ma przecież swoją definicję szczęścia, nie jest to coś uniwersalnego dla wszystkich. Ja jednak szczęście pojmuje bardzo rygorystycznie. Dla mnie szczęście ma bardzo prostą definicję i jest przeciwieństwem nieszczęścia. Nieszczęście to nagromadzenie zmartwień, także pojęcie szczęścia traktuje, jako brak zmartwień. Dlatego też uważam, że to dla człowieka za dużo i ze względu na zbyt rozwinięty mózg, jest on pozbawiony szansy by je osiągnąć. Smutne, ale no cóż. 💘

Mając w sobie tak wiele frustracji, gniewu, świadomości nieuniknionego końca i obaw przed różnymi rzeczami na drodze życia, człowiek skazany jest raczej na brak nieszczęścia niż szczęście i nie, nie jest to tożsame. Czy możliwe jest, że zaczniemy z czasem bardziej doceniać te dobre rzeczy niż martwić czy gniewać się tymi złymi? Mała szansa. Jest potwierdzone naukowo, że ludzie pamiętają lepiej to wspomnienia, które wiążą z przykrością. Zwyczajnie negatywne emocje są silniejsze i liczniejsze, nie ważne, co by prawili idealiści o nieskończonej sile miłości czy tym, że dobro zawsze zwycięży zło. Niestety, ale zło wygrywa o wiele częściej, do tego z prostej przyczyny. Zło atakuje. Obrona zawsze będzie obroną, czyli powstrzymaniem ataku przy poniesieniu możliwie niskich kosztów. ❤

Owszem, jest to krzywdzące.. owszem, nieuczciwe. Natomiast porzucanie dobrych wartości dla tych złych, nie powinno być brane pod uwagę. Zło jest silniejsze bo niszczy. Niszcząc zaś, sprawimy, że wszystko w około nas zacznie się kończyć - a z czasem dotknie to i nas samych. 🙈

Pozdrawiam,

Tester Doświadczeń.

Hmm...

           Witam Was, kolejny raz!   Ładnie się zrymowało, prawda? Dzisiaj jest dla mnie dziwny dzień. Czuję wewnętrzną pustkę i nie wi...