Cześć
Kochani.
Często bywa
tak, że czujemy potworne zmęczenie. Jest nam źle, jesteśmy zdemotywowani
ciągłymi porażkami, zawodzimy się na innych. To wszystko jest jednak bardzo
naturalne i stanowi nieodłączną część życia w społeczeństwie. Nie da się
uniknąć przykrych doświadczeń, jednak można starać się maksymalnie niwelować
ich wpływ na własną osobę. Nigdy nie jest to proste, jednak dbanie o siebie,
stanowi fundament komfortu istnienia. 💙
No, ale kto
to mówi? Ja przez niemal trzynaście lat swojego życia, nie dbałem o siebie
prawie wcale. Zaspokajałem swoje najbardziej oczywiste pragnienia i karmiłem
nałogi, nie można powiedzieć, że przykładałem się do życiowej higieny, choć
trochę. Nie chcę jednak, by ktokolwiek
popełniał moje błędy, więc, jeżeli mogę kogoś przed nimi przestrzec, będę to
robił za pomocą takiego medium, jakie obrałem – tekstów literackich. To trochę
paradoks i hipokryzja w moim wydaniu, bowiem, jestem zdania, że najlepszym możliwym
nauczycielem życiowym jest błąd własny. Nic nie uczy tak dosadnie i z taką mocą
jak popełniane błędy. Znam jednak ich wagę i to jak długi ślad potrafią za sobą
zostawić. Przestroga natomiast, nie narzuca nikomu działania w sposób taki,
jaki bym chciał, jest tylko obrazem na płótnie. Można zatrzymać się przy niej i
czerpać natchnienie. 💖
A więc jak
uniknąć nadmiernego cierpienia, związanego z zaistniałą sytuacją? Pierwszym
istotnym wrogiem, który skutecznie to utrudnia jest tak zwany overthinking.
Myślenie ponad miarę i analizowanie rzeczy bez końca, rzadko przynosi spokój i
równie rzadko wnosi coś nowego do sprawy, którą się wałkuje. Jasne, można
stwierdzić, że naukowcy rozważają niekiedy problemy całe lata, nim znajdą
zadowalające rozwiązanie. Overthinking jednak nie opiera się na klasycznej
analizie, ekstrakcji i porównaniach w drodze do rozwiązania. Jest to raczej
myślenie chaotyczne, rozgałęzione na kwestie w około tej istotnej i sięgające w
świat tez bez pokrycia, oraz bez istotnych przesłanek. Jak powstrzymać się
przed wdrążaniem tego szkodliwego dla nas procesu? Musimy być po prostu uważni.
Jeżeli nasze myślenie spowodowane problemem, bardzo szybko przeskakuje z
kwestii na kwestię i łapiemy się nad tym, że rozważamy nagle zupełnie coś
innego, niż powinniśmy – zwyczajnie trzeba się w tym zatrzymać. Medytacja jest
bardzo polecana do nauki wyłapywania myśli. Istnieje zaś cała masa praktyk
medytacyjnych, może kiedyś zbiorę się by je wszystkie przeanalizować i poddać
ocenie wynikającej z własnych doświadczeń i wiedzy. 😃
Drugim
wrogiem jest odgórne nastawienie. Jest to proces, który niestety jest w bardzo
dużej części zautomatyzowany. Nastawiamy się na coś i oceniamy, postrzegając.
Samo spostrzeganie czegoś, jest połączone z procesami odpowiadającymi za
nastawienie. Zazwyczaj, by zmienić odgórne nastawienie, musimy wpierw nabyć
wiedzę na temat tego, do czego się nastawiamy. Jest to podstawowy mechanizm i
również przebiega on w sposób płynny, bez większego udziału naszej kontroli.
Nie mniej jednak, nasz mózg jest na tyle specyficzny i na tyle skomplikowany,
że do wielu procesów, które zachodzą w nas bez zaangażowania z naszej strony,
wiodą też skróty. Tak jest i w tym przypadku. Odpowiedzią na odgórne podejście,
są afirmacje. Na ogółem nie jestem dobrze nastawiony do osób, które propagują
afirmacje, ale głównie z powodu ich bezmyślności. Afirmować można tylko rzeczy
realne, takie, które da się w logiczny sposób osiągnąć i które nie polegają na
niemożliwych powiązaniach czy boskiej ingerencji. Jeżeli widzi się coś lub
kogoś, do czego/kogo odgórnie się nastawiamy i czujemy określone emocje (tu
nadal potrzebna jest jednak świadomość zachodzących procesów), należy powtórzyć
sobie do momentu ich wygaszenia „Nie znam, nie oceniam. Poznam, ocenię” lub
podobną frazę określającą stan, który zamierzmy osiągnąć. Jeżeli nie jesteśmy w
stanie w ten sposób nakierować się na potrzebny efekt, znaczy to, że nasza
kontrola nad myślami, nadal jest zbyt mała. Warto zaznaczyć, że w głębi nasza
odgórna ocena i tak zostanie, jest to proces nie podlegający kontroli. Dzięki
opisanej technice, można co najwyżej wygasić ją do stopnia, który nie będzie
powodował w nas niepotrzebnych emocji. 💣
Trzecim
wrogiem, jest smutek, który zwalczyć do pewnego stopnia można czynnością
oddalającą nieco efekty cierpienia. Jest to coś niebywale prostego, jednak o
udowodnionej skuteczności. Uśmiech. Uśmiechając się mimo smutku, ogłupiamy nasz
organizm, który otrzymując sprzeczne sygnały, chcąc nie chcąc, trochę nam
odpuszcza. Nie jest to oczywiście magiczne remedium, nie niweluje problemu,
pomaga jednak go przetrwać na tu i teraz. Warto być jednak świadomym, że
uśmiech podczas gdy inni nas ranią, stanowi miecz obosieczny. Lepiej
przyjmujemy na siebie kierowane w naszą stronę zło, jednak jednocześnie osoby,
które to zło sprawiają, nie są w stanie pojąć, że robią nam coś złego. Z tego
natomiast wynika kolejna prawidłowość, określona z pomocą indywidualności danej
jednostki. Jedni bowiem widząc, że coś nas nie rusza, zaczną odpuszczać. Inni
zaś, zaczną wdrążać raniące nas zachowania jako rutynę, co skaże nas na
nadmierną ekspozycję na ciężkie emocje. Pamiętajmy również, że smutek jest
niesamowicie ważną emocją i nie zachęcam do nieprzeżywania go. Zawsze trzeba
znaleźć bezpieczną chwilę, w której będziemy mogli pozwolić sobie na wylanie
emocji, która nam ciąży. Nie czekajmy też z tym długo. 😎
Swoistym
podsumowaniem i finałowym wrogiem względnego spokoju i równowagi, który ułatwia
przepływ cierpienia, jest niezrozumienie. Najgroźniejszy i najbardziej
skomplikowany mechanizm, który zawiera w sobie wszystkie poprzednie. Wpierw
odgórnie się nastawiamy, później overthink’ujemy, następnie czujemy pewnego
rodzaju smutek, kiedy mnogość rozwiązań, nie przybliża nas do tego prawidłowego
względem danej sytuacji. Czy da się przyspieszyć proces zrozumienia? Nie da
się. Musimy przejść przez wszystkie opisane przeze mnie fazy zwycięsko, dopiero
wtedy, na końcu drogi, znajdziemy zrozumienie. Bądź i nie. Nie da się tego
przewidzieć. ❤
Nie opisałem
bardzo wielu metod na gorsze samopoczucie. Skupiłem się jedynie na głównych
wrogach spokoju, którzy potęgują cierpienie i na walce z nimi. Co do
rozładowywania napięcia, napiszę kiedyś o moich na to sposobach, uważam jednak,
że to mocno indywidualna kwestia. To, że coś pomaga mi, nie oznacza, że pomoże
komuś innemu. To na tyle.
Trzymajcie
się Czytelnicy!
Tester
Doświadczeń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz