czwartek, 3 października 2024

Czterej wrogowie spokoju...




Cześć Kochani.

 

Często bywa tak, że czujemy potworne zmęczenie. Jest nam źle, jesteśmy zdemotywowani ciągłymi porażkami, zawodzimy się na innych. To wszystko jest jednak bardzo naturalne i stanowi nieodłączną część życia w społeczeństwie. Nie da się uniknąć przykrych doświadczeń, jednak można starać się maksymalnie niwelować ich wpływ na własną osobę. Nigdy nie jest to proste, jednak dbanie o siebie, stanowi fundament komfortu istnienia. 💙

No, ale kto to mówi? Ja przez niemal trzynaście lat swojego życia, nie dbałem o siebie prawie wcale. Zaspokajałem swoje najbardziej oczywiste pragnienia i karmiłem nałogi, nie można powiedzieć, że przykładałem się do życiowej higieny, choć trochę.  Nie chcę jednak, by ktokolwiek popełniał moje błędy, więc, jeżeli mogę kogoś przed nimi przestrzec, będę to robił za pomocą takiego medium, jakie obrałem – tekstów literackich. To trochę paradoks i hipokryzja w moim wydaniu, bowiem, jestem zdania, że najlepszym możliwym nauczycielem życiowym jest błąd własny. Nic nie uczy tak dosadnie i z taką mocą jak popełniane błędy. Znam jednak ich wagę i to jak długi ślad potrafią za sobą zostawić. Przestroga natomiast, nie narzuca nikomu działania w sposób taki, jaki bym chciał, jest tylko obrazem na płótnie. Można zatrzymać się przy niej i czerpać natchnienie. 💖

A więc jak uniknąć nadmiernego cierpienia, związanego z zaistniałą sytuacją? Pierwszym istotnym wrogiem, który skutecznie to utrudnia jest tak zwany overthinking. Myślenie ponad miarę i analizowanie rzeczy bez końca, rzadko przynosi spokój i równie rzadko wnosi coś nowego do sprawy, którą się wałkuje. Jasne, można stwierdzić, że naukowcy rozważają niekiedy problemy całe lata, nim znajdą zadowalające rozwiązanie. Overthinking jednak nie opiera się na klasycznej analizie, ekstrakcji i porównaniach w drodze do rozwiązania. Jest to raczej myślenie chaotyczne, rozgałęzione na kwestie w około tej istotnej i sięgające w świat tez bez pokrycia, oraz bez istotnych przesłanek. Jak powstrzymać się przed wdrążaniem tego szkodliwego dla nas procesu? Musimy być po prostu uważni. Jeżeli nasze myślenie spowodowane problemem, bardzo szybko przeskakuje z kwestii na kwestię i łapiemy się nad tym, że rozważamy nagle zupełnie coś innego, niż powinniśmy – zwyczajnie trzeba się w tym zatrzymać. Medytacja jest bardzo polecana do nauki wyłapywania myśli. Istnieje zaś cała masa praktyk medytacyjnych, może kiedyś zbiorę się by je wszystkie przeanalizować i poddać ocenie wynikającej z własnych doświadczeń i wiedzy. 😃

Drugim wrogiem jest odgórne nastawienie. Jest to proces, który niestety jest w bardzo dużej części zautomatyzowany. Nastawiamy się na coś i oceniamy, postrzegając. Samo spostrzeganie czegoś, jest połączone z procesami odpowiadającymi za nastawienie. Zazwyczaj, by zmienić odgórne nastawienie, musimy wpierw nabyć wiedzę na temat tego, do czego się nastawiamy. Jest to podstawowy mechanizm i również przebiega on w sposób płynny, bez większego udziału naszej kontroli. Nie mniej jednak, nasz mózg jest na tyle specyficzny i na tyle skomplikowany, że do wielu procesów, które zachodzą w nas bez zaangażowania z naszej strony, wiodą też skróty. Tak jest i w tym przypadku. Odpowiedzią na odgórne podejście, są afirmacje. Na ogółem nie jestem dobrze nastawiony do osób, które propagują afirmacje, ale głównie z powodu ich bezmyślności. Afirmować można tylko rzeczy realne, takie, które da się w logiczny sposób osiągnąć i które nie polegają na niemożliwych powiązaniach czy boskiej ingerencji. Jeżeli widzi się coś lub kogoś, do czego/kogo odgórnie się nastawiamy i czujemy określone emocje (tu nadal potrzebna jest jednak świadomość zachodzących procesów), należy powtórzyć sobie do momentu ich wygaszenia „Nie znam, nie oceniam. Poznam, ocenię” lub podobną frazę określającą stan, który zamierzmy osiągnąć. Jeżeli nie jesteśmy w stanie w ten sposób nakierować się na potrzebny efekt, znaczy to, że nasza kontrola nad myślami, nadal jest zbyt mała. Warto zaznaczyć, że w głębi nasza odgórna ocena i tak zostanie, jest to proces nie podlegający kontroli. Dzięki opisanej technice, można co najwyżej wygasić ją do stopnia, który nie będzie powodował w nas niepotrzebnych emocji. 💣

Trzecim wrogiem, jest smutek, który zwalczyć do pewnego stopnia można czynnością oddalającą nieco efekty cierpienia. Jest to coś niebywale prostego, jednak o udowodnionej skuteczności. Uśmiech. Uśmiechając się mimo smutku, ogłupiamy nasz organizm, który otrzymując sprzeczne sygnały, chcąc nie chcąc, trochę nam odpuszcza. Nie jest to oczywiście magiczne remedium, nie niweluje problemu, pomaga jednak go przetrwać na tu i teraz. Warto być jednak świadomym, że uśmiech podczas gdy inni nas ranią, stanowi miecz obosieczny. Lepiej przyjmujemy na siebie kierowane w naszą stronę zło, jednak jednocześnie osoby, które to zło sprawiają, nie są w stanie pojąć, że robią nam coś złego. Z tego natomiast wynika kolejna prawidłowość, określona z pomocą indywidualności danej jednostki. Jedni bowiem widząc, że coś nas nie rusza, zaczną odpuszczać. Inni zaś, zaczną wdrążać raniące nas zachowania jako rutynę, co skaże nas na nadmierną ekspozycję na ciężkie emocje. Pamiętajmy również, że smutek jest niesamowicie ważną emocją i nie zachęcam do nieprzeżywania go. Zawsze trzeba znaleźć bezpieczną chwilę, w której będziemy mogli pozwolić sobie na wylanie emocji, która nam ciąży. Nie czekajmy też z tym długo. 😎

Swoistym podsumowaniem i finałowym wrogiem względnego spokoju i równowagi, który ułatwia przepływ cierpienia, jest niezrozumienie. Najgroźniejszy i najbardziej skomplikowany mechanizm, który zawiera w sobie wszystkie poprzednie. Wpierw odgórnie się nastawiamy, później overthink’ujemy, następnie czujemy pewnego rodzaju smutek, kiedy mnogość rozwiązań, nie przybliża nas do tego prawidłowego względem danej sytuacji. Czy da się przyspieszyć proces zrozumienia? Nie da się. Musimy przejść przez wszystkie opisane przeze mnie fazy zwycięsko, dopiero wtedy, na końcu drogi, znajdziemy zrozumienie. Bądź i nie. Nie da się tego przewidzieć. ❤

Nie opisałem bardzo wielu metod na gorsze samopoczucie. Skupiłem się jedynie na głównych wrogach spokoju, którzy potęgują cierpienie i na walce z nimi. Co do rozładowywania napięcia, napiszę kiedyś o moich na to sposobach, uważam jednak, że to mocno indywidualna kwestia. To, że coś pomaga mi, nie oznacza, że pomoże komuś innemu. To na tyle.

Trzymajcie się Czytelnicy!

Tester Doświadczeń

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Medytacja - po co? Na co? Jak?

  Dzień Dobry Kochani,   W dzisiejszym tekście poruszę temat medytacji, wplatając przy tym kawałki mojej własnej z nią historii. Myślę, ...