Cześć Czytelnicy! 💕
Na
pewno słyszeliście o tym, że nauka to główny motor napędowy tego świata.
Człowiek rozwija się całe życie, wciąż i wciąż nabierając doświadczeń. Część
doświadczeń wynika z nauki czysto akademickiej, część z przekazu jaki kierują
do nas inni, część z naszych osobistych przeżyć. 😅
Marzeniem każdego, świadomego i ambitnego człowieka jest uczyć się w sposób wysoce sukcesywny. Kto nie chciałby przyswajać informacji jak komputer? Zewsząd jesteśmy zalewani trickami i poradnikami, które w cudowny sposób mogą nas wspomóc w doskonaleni procesów zapamiętywania. Owszem, większość z nich przedstawia naprawdę solidne pomysły na pobudzenie swojego mózgu do pracy - mnemotechniki mają potwierdzoną skuteczność, nie oczekujmy jednak od nich Bóg wie czego, szczególnie w krótkim okresie czasu. Bardzo łatwo się zawieść, jeżeli nasze oczekiwania są zbyt wysokie, jak to w życiu. Im na mniej się nastawiamy odgórnie, tym bardziej cieszą nas nawet te małe i pozornie nieznaczące kroki. 😉
Nie
o tym jednak chciałem mówić, pisząc ten tekst. Uznajcie to Kochani za małą
dygresję. Moim tematem przewodnim dziś, będzie nauka poprzez doświadczanie, choć
zaznaczę przy tym, że wiedza teoretyczna również jest bardzo ważna, przede
wszystkim po to, by wiedzieć co właściwie się w około nas dzieje i jak to na
nas wpływa. 😇
Już
od maleńkości, wszyscy My, doświadczamy. Od prostych wrażeń sensorycznych,
poprzez te złożone, zawierające w sobie emocje i konsekwencje. Bardzo często, a
może i najczęściej, uczymy się na własnych błędach i to właśnie tą formę
doświadczeń, uznaję za najbardziej wartościową. Zacznijmy od prostej definicji.
Czym tak właściwie jest błąd, czym się charakteryzuje? Błąd jest niezgodnością,
niewłaściwym posunięciem. Przyjmując takie założenie,
jest więc pewnym rodzajem akcji a jednocześnie jej wynikiem, zawsze mającym
jakieś konsekwencje. Wiedząc, że błąd jest niewłaściwym posunięciem, musimy
pamiętać, że powinien mieć także swój kontekst i musi być odbierany z jasno
określonym przekonaniem. 💣
Nauka
na błędach, to najwspanialszy mechanizm przetrwania. Nasi rodzice bardzo często, w zasadzie od wczesnych lat, starają się narzucać na nas klosze ochronne. Niezmiennie ojcowie
bądź matki mówią: „Nie popełnij moich błędów”, „Ucz się na moich błędach, żebyś
nie musiał na swoich”. Dla mnie, takie podejście jest krzywdzące w stosunku do
dzieci. Owszem, rodzice kochają swoje pociechy i próbują zrobić wszystko by te
nie musiały przechodzić ich drogi, która wydawać się może z ich perspektywy
ciężka. To oczywista potrzeba by próbować nakierować swoje latorośle na
„właściwe” tory, oszczędzając im bólu, smutku i znoju, które normalnie
stanęłyby na ich drodze do celu. Warto jednak Drodzy rodzice, pohamować się w
tych zapędach. Ważniejsze jest pomaganie się podnieść niż prewencja w stosunku
do samego upadku. Jeżeli wasze dziecko dostatecznie często nie upadnie, każdy
upadek w wieku dorosłym, będzie o wiele cięższym doświadczeniem niż być
powinno. Tak jak wspominałem w tekście na temat tatuaży, dzieci winny mieć
bezpieczne środowisko by przeżywać emocje, także te trudne. Wsparcie rodziców
powinno opierać się na rozmowach i analizach. Pozwalajmy ludziom popełniać
błędy, nawet gdy mamy przekonanie, że niebawem będziemy musieli podnosić ich do
pionu. Każda porażka, tak samo jak każdy sukces, wzmacnia i pozwala wyciągać
wnioski. Owszem, istnieją wypadki, gdy potencjalne błędy mogą być zbyt wielkie
by ot tak dopuścić kogoś do ich popełnienia, bez wcześniejszych prób
interwencji. Są to jednak skrajne wypadki, gdy zagrożone jest zdrowie czy życie.
Wszystkie inne rezultaty, godne są dania szansy na samodzielne podejmowanie
decyzji. 😎
Żal,
smutek i gniew towarzyszą często negatywnym aspektom podjętych decyzji.
Pamiętajmy również, że życie i sytuacje w jakich uczestniczymy na co dzień,
bardzo, ale to bardzo rzadko są czarno-białe. Zło i dobro w kontekście ludzkich
działań i samej natury, przeważnie chodzą parami. Zły dla jednej jednostki
uczynek, może być w pewnych warunkach bądź pod pewnymi względami dobry dla
kogoś innego i na odwrót. Nauka tego co złe a tego co dobre, tak samo jak każda
inna, zaczyna się już od wczesnych lat i to rodzice od początku przejmują
odpowiedzialność za nauczanie w tym kierunku. Później i tak na wszystkie nauki
i przekonania zaszczepione w młodym człowieku w domu rodzinnym, zostają
nałożone kolejne, pochodzące od środowiska zewnętrznego. W ten sposób
rozpoczyna się zazwyczaj walka między presją środowiskową a zakorzenionymi
wartościami. Cały szereg przeróżnych czynników będzie odtąd wpływał na to, co
ulegnie wzmocnieniu, co zaś osłabnie bądź zaniknie. ❤
Podsumowując.
Istotnie jesteśmy sumą doświadczeń i przekonań. To zabawne, że jako dorośli
wierzymy, że mamy całkowity wpływ na swoje życie, kiedy od dziecka jesteśmy już
do pewnego stopnia zaprogramowani. Owszem, możemy wyłamywać się ze schematów,
które nas ograniczają i przysłowiowo sięgać gwiazd. Nie jesteśmy jednak i nigdy
nie będziemy w pełni wolni, jak bardzo byśmy nie chcieli, Kochani moi. Uczmy
się żyć i pogłębiajmy swoją wiedzę każdego dnia, nie bojąc się porażek. 😍
Pozdrawiam
i życzę miłego czasu!
Tester
Doświadczeń
Ja nie popełnię błędu moich rodziców i się nie rozmnożę. XD A tak serio, to prawda, wszystko co tu napisałeś.
OdpowiedzUsuńps. dodałam Cię do linków też na moich innych blogach xd Mam je tu w profilu jak coś.
Dziękuję ❤️ odwdzięczę się w wolnej chwili.
Usuń