czwartek, 4 lipca 2024

Solo Leveling - wprowadzenie do świata i analiza przemiany bohatera.

 



Cześć Czytelnicy!

Ostatnio miałem przyjemność posprawdzać w końcu trochę nowo powstałych anime. Jak wiecie, jestem fanem japońskich produkcji, szczególnie animowanych. Na pewno, tego możecie być pewni, napiszę kiedyś coś całościowo poświęconego kulturze anime i wartości jaką niewątpliwie przedstawia. Tymczasem zaś, chcę się skupić na jednym tytule, jest to Solo Leveling. Nie jest to produkcja czysto japońska. Oryginał w postacie manhwy (koreański odpowiednik mangi), powstał bowiem w Korei Południowej i został napisany przez Chungong’a, zaś początkowo publikowany był za pośrednictwem platformy internetowej Kakao Page. Genezę powstania komiksu oraz opis poszczególnych bohaterów zostanie Wam odpuszczony. W tym tekście chciałbym szczegółowo skupić się na głównym bohaterze, Sung’u Jin-woo, oraz na wykreowanym na potrzebę produkcji świecie. Pod lupą znajdą się również głównie sceny z anime, choć postaram się nakreślić szerszy kontekst historii, możliwie bez większych spojlerów. To co, wkraczamy tam razem? Niech będzie na trzy. RAZ, DWA, TRZY! 🥰

 

Wyobraźcie to sobie moi Drodzy. Żyjecie sobie w spokoju, znanym Wam życiem. Świat funkcjonuje tak jak teraz. Może i niezbyt poprawnie, może i niezbyt stabilnie, jednak powtarzalnie, w kategorii rozumianych schematów. Żyjcie tu od urodzenia i nie spotkaliście dotąd na drodze nic, co mogłoby wywrócić ten względnie poukładany porządek i obrócić Wasze rozumowanie do góry nogami. Wszystko do dnia, kiedy pojawiają się ONE. Wielkie, pulsujące energią portale, materializujące się w losowych miejscach na Ziemi. Oprócz zakłóceń elektromagnetycznych występujących w ich obrębie, nie występują większe, anormalne zjawiska. Mimo niepokojącej prezencji i zaskakujących okoliczności, portale wydają się niegroźne, można swobodnie się do nich zbliżać, nie narażając się na uszczerbek na zdrowiu. Wszystko fajnie, prawda? Tylko skąd się pojawiły? Czemu teraz? Co kryje się w ich wnętrzu? Można pokrótce (nie wdając się w skomplikowaną sieć spojlerów) stwierdzić, że był to pewnego rodzaju Boski plan. Wydarzyły się bowiem jeszcze inne rzeczy. Losowi ludzie na całym świecie, zaczęli przebudzać w sobie magiczne moce i nadnaturalne zdolności. Bogowie dopasowali ich do ukształtowanej sytuacji, pozwalając im na zbliżenie się choć trochę do nich samych. 🥳

Z czasem niektóre portale, z tych które trwały od najdłuższego czasu, zaczęły wypluwać na powierzchnię świata ludzkiego, stwory nie z tej ziemi. Wielkie ptaszyska o zakrzywionych dziobach i ostrych jak sztylety pazurach, oślizgłe, wężopodobne stworzenia, humanoidalne potwory czy całkowicie abstrakcyjne, olbrzymie kreatury. Ludzie jak to ludzie, gdy minął pierwszy etap szoku i paniki, zerwali się do kontrofensywy. Jako władcy świata, nie mogli przecież pozwolić na jego przejęcie i spustoszenie… I wiecie co? Jakże wielki był ich zawód i zaskoczenie, gdy konwencjonalna broń, z pomocą której wybijano się przez lata i z której posiadania byli tak bardzo dumni, okazała się być niemal nic nie warta w starciu z obcymi napastnikami. Wszystko zakończyłoby się tragicznie, gdyby nie oni. Przebudzeni, znani później jako Łowcy. Ludzie Ci, odkryli, że dzięki swoim nowo nabytym darom, są w stanie przeciwstawić się potworom. Gdy zażegnano konflikty w naszym wymiarze, pozostało wypróbować jeszcze jedną rzecz. Obdarowani zdolnościami ludzie wiedzieli instynktownie co mają robić, jakby jakiś głos przemówił do nich wszystkich na raz, nadając sens ich czynom. Dzieląc się na grupy, zanurzali się w pulsujących plazmą portalach by przekonać się, że po ich drugiej stronie czekają na nich różnorakie lokacje wypełnione diabelskimi pomiotami. Po oczyszczeniu danej lokacji z sił zła i pokonaniu naczelnej, bytującej tam istoty (tak zwanego Bossa), portal wypuszczał łowców, po czym błyskawicznie zanikał. Wszystko co działo się w portalowym „lochu”, całe doświadczenie – przypominało grę RPG. Śmiertelną grę RPG. Zbieranie zasobów z poległych wrogów, kopanie występujących w lokacjach minerałów, otrzymywanie specjalnych nagród za zabicie Bossa oraz nabieranie doświadczenia w wykorzystywaniu swoich umiejętności. Ciekawa koncepcja na funkcjonowanie świata, nie sądzicie? 🤔

To wszystko jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Od pojawienia się pierwszych bram, świat ludzki zostaje wciągnięty w bitwę między dobrymi oraz złymi Bóstwami. Staje się stawką i nagrodą. Polem bitwy. Bardzo szybko powstaje międzynarodowe stowarzyszenie łowców, zrzeszające ich gildie (czyli mniejsze, zbite formacje). Później, jak to w życiu. Jedni w pojawieniu się bram i potworów dostrzegają niesamowite zagrożenie, inni niesamowity zysk. Nie od dziś wiadomo, że na niczym nie kosi się tak wielkich pieniędzy, jak na masowym, ludzkim nieszczęściu. Obrazowo pokazują to chociażby historie konfliktów zbrojnych. Cóż więc się dzieje? Powstaje bardzo dochodowy biznes. Sklepy z magicznymi artefaktami, masowe reaktywowanie placówek zajmujących się kowalstwem, fabryki przerabiają obce surowce na przedmioty zwykłego użytku w wersjach premium… Powstają stowarzyszenia zrzeszające ludzi, którzy zajmują się rezerwowaniem bram dla poszczególnych gildii, najmują się tragarze magicznego ekwipunku, pod ekspedycje podpinają się złodzieje i mordercy. Każdy chce wykorzystać okazję na zarobek. Wszyscy chcą czerpać korzyści z niekorzystnej sytuacji, choć tyle sobie ulżyć, zażegnać część niepokoju. Łowców odtąd klasyfikuje się rangami. Od najsłabszych, mających rangę E, do najsilniejszych, noszących rangę S. Warto wspomnieć, że moc łowcy określona jest odgórnie, nie może (poza rzadkimi przypadkami, zwanymi „Drugim Przebudzeniem”) on urosnąć w siłę. Jedyne czego nabiera z czasem to wprawy w używaniu swoich zdolności do walki. Takimi samymi rangami, oznaczone zostają też materializujące się bramy do innych wymiarów i stwory, które się w nich ukrywają. Zasada jest dosyć prosta, jeżeli brama ma rangę E, można zakładać, że wszystkie stworzenia w środku, prócz Bossa, mają również rangę E. Boss natomiast w tym przypadku nie powinien mieć większej rangi niż D… chociaż jest to nadzieja wyjątkowo ułudna, jak opowiem Wam później. Musicie mi wybaczyć, jeżeli nie zrozumiecie mechanizmów działania każdej jednej rzeczy. Gdybym miał szczegółowo opisywać historię i jej wszystkie akcenty i smaczki, prawdopodobnie tylko prawdziwi fani, byliby w stanie to przeczytać. Dość więc koncentrowania się na świecie przedstawionym.Na opis i analizę czeka bowiem nasz bohater, SungJin-woo. 😎

 

Naszego głównego bohatera poznajemy jako słabego, acz bardzo inteligentnego łowcę najniższej rangi. Posiada on młodszą siostrę i matkę, która w wyniku tajemniczej choroby (zgrywającej się w czasie z pojawieniem się portali) tkwi w śpiączce. Sung stara się jak może by zarobić na jedzenie, studia siostry i opiekę szpitalną dla swojej mamy. W świecie łowców, nasz bohater jest odwrotnością legendy. Wszyscy wydają się znać go, z powodu jego wyjątkowo niskich umiejętności. Zmienić ma się to, kiedy wraz z grupą znajomych towarzyszy, wyrusza w głąb portalu rangi D. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego w jego karierze, gdyby nie to, że podziemia, które kryły się w innym wymiarze, okazują się być tak zwanym „podwójnym lochem”. Podwójny loch to zjawisko, kiedy na jedną strefę międzywymiarową, nachodzi druga. Można więc rzec w tym konkretnie przypadku, że Sung wraz z innymi łowcami klasy C, D oraz B, trafił do portalu, który zawierał w sobie korytarz prowadzący do wymiaru klasy S, mimo posiadania ogólnej rangi D. Tragiczne wydarzenia, które rozgrywają się podczas uwięzienia grupy w lochu klasy specjalnej, skutkują śmiercią wielu osób, w tym ostatecznie, doprowadzają na jej skraj, także Sung Jin-woo… 🥹

Gdy uchodzi z niego ostatni oddech, Sung doznaje wizji. Tajemniczy system informuje go, że jego życie zaraz dobiegnie końca i czy w tym wypadku, nie chce przeżyć i zostać „graczem”. Bohater nie chce umierać, dostaje więc od systemu szansę na drugie przebudzenie, opierające się jednak na oryginalnych zasadach. Odtąd system towarzyszy Sungowi w każdej chwili. Dzięki jego instrukcjom i niezrozumiałemu działaniu, chłopak jest w stanie stale podnosić swój poziom (za który dostaje punkty, które można rozdzielać między statystyki takie jak żywotność, inteligencja, siła, zręczność i percepcja) umiejętności, nabywać mocy, zdobywać wyposażenie oraz wszelkiego rodzaju bonusy – i to wszystko wyłamując się ze schematów funkcjonowania świata, dotychczas nam przedstawionego. Dzięki opiece systemu, Sung bardzo szybko nabiera bojowego doświadczenia jak i fizycznej krzepy, większość nabytych punktów od systemu, przydziela do swojej siły. W związku z tym, jakie obiera poczynania i w jak szybkim tempie progresuje, jego fizjonomia zmienia się w znacznym stopniu. Staje się wyższy, dobrze umięśniony a jego rysy twarzy nabierają ostrości. 💪

W tym punkcie opowieści, Sung jest jeszcze mocno niepewny swoich nowych umiejętności. Cechuje go brak zaufania do swoich możliwości jak i obcego tworu, jakim jest system. Dopiero uczy się kontroli i obycia w nowej dla siebie sytuacji. Warto zauważyć jednak, że już na tym etapie, przekształceniu ulega jego osobowość. Narasta w nim ambicja i chęć eksperymentowania, której nigdy wcześniej nie przejawiał w takim stopniu. Potęguje się jego ciekawość do świata i uaktywnia potajemna chęć do tego by być szanowanym. Świadomość tego, że z pomocą tajemniczego panelu systemowego, niejako przeskakuje ograniczenia świata przedstawionego (jego poziom duchowej energii nadal pozostaje na poziomie rangi E, mimo przebytych zmian), daje mu nadzieję na osiągnięcie czegoś więcej i perspektywę na uzbieranie wystarczającej ilości pieniędzy, by móc wytworzyć lekarstwo dla swojej mamy. Od teraz, Sung stale się wzmacnia, nie tylko za pomocą treningów proponowanych mu przez system, ale także na własną rękę. Ukrywa jedynie fakt, że stał się o wiele silniejszy. Ukrywa go ze strachu, nie chce przyciągać uwagi innych i boi się, że zostanie niejako wykryty i prześwietlony, a co za tym idzie, straci szansę na szczęśliwe i spokojne życie ze swoją rodziną w komplecie. 🥺

Kolejna transformacja, która wpływa na Sunga w sposób bardzo wyrazisty i dramatyczny, eskaluje, gdy musi zabić on wrogich łowców. Zostaje do tego zmuszony przez system. Tajemniczy komunikat znów daje mu wybór… tym razem: zabij albo zatrzymam Twoje bicie serca. Możemy puryfikować się i raczyć pustymi przemyśleniami pozbawionymi faktycznej wartości, na temat tego, czy nasz bohater postąpił słusznie czy nie. Życie jest świętością, odbieranie go, jest czymś niewybaczalnym. Sam prywatnie uważam, że nawet za najcięższe zbrodnie przeciwko ludziom czy zwierzętom, nie mamy prawa być katami i odbierać cudzego życia. To droga łatwa i pozbawiona jakiejkolwiek wartości edukacyjnej. Jeżeli ktoś zasługuje na najwyższy wymiar kary, powinny być to przemyślane tortury, które w żadnym wypadku śmiercią się nie skończą, jak i nie pozostawią trwałego uszczerbku na zdrowiu psychicznym i fizycznym (tak by można było je co jakiś czas powtórzyć). Śmierć jest szybka, często bezbolesna, bezrefleksyjna. Za najcięższe przestępstwa powinno się płacić nie życiem a „duszą”. Wracając do Sunga po tej małej dygresji, nie możemy rozpatrywać jego czynu w kategoriach czarno-białych. Zabił by ratować siebie samego, gdyby mógł, pewnie oszczędziłby wrogów. Popełnione, wielokrotne morderstwo uczyniło go odtąd bardziej pragmatycznym, czujniejszym i oddalonym. Nie czuł się z tym dobrze, czemu nie wypada się dziwić. Uzyskał natomiast kolejne, ważne, życiowe doświadczenie – poczuł ciężar niemożliwych wyborów. Każdy kto zna ten ciężar, ten wie, że po prostu trzeba z nim żyć i ratować się myśleniem, że to co uczyniliśmy to była najlepsza z najgorszych decyzji. Od systemu, Sung dostał natomiast cenną nagrodę. Umiejętność zalania wroga rządzą krwi, tym samym przytłoczenia go swoją aurą do tego stopnia, by przez parę chwil stał się niezdolny do walki. 😅

Ostatnią ważną lekcję, którą dostał Jin-woo z tych, które mogę opowiedzieć nie wkraczając zbyt daleko w choćby te ogólnikowe spojlery, jest waga gniewu w słusznej sprawie i śmierć odzyskanych towarzyszy. Sung już wcześniej stracił towarzyszy, w czasie, zanim sam został przywrócony do życia przez system. Nie byli to jednak na tamten moment ludzie, do których żywił specjalnie życzliwe czy mocne uczucia. Ot łowcy, których znał z widzenia, nikt specjalnie dla niego istotny. Tym razem jednak było inaczej, ponieważ zginęli jego towarzysze, których już raz niemal stracił a co do których czuł całą gamę emocji - od złości, rozgoryczenia i pretensji, po sympatie, zrozumienie i życzliwość. Gdy w końcu rozprawił się ze źródłem zguby tych ludzi, coraz mocniej zaczęło do niego docierać kim się stał i jaki wciąż się staje. Świadomość mocy, chęć dążenia dalej i drążenia skały jako samotna kropla, wybuchła w nim całą gamę emocji, głównie tych negatywnych. Strata ludzi, których znał i których istotnie było mu żal, wpędziła go w jeszcze większą determinację zorientowaną na cel, jakim było stać się dostatecznie silnym by zdobyć recepturę i środki na lek dla matki. Nie wiedział jeszcze co prawda do jakiego stopnia zmienią go kolejne wydarzenia i gdzie zaprowadzi go droga, którą zmuszony był podążyć jako niewolnik i jednocześnie ulubieniec systemu. My też, tak jak Sung Jin-woo, często przemy do przodu wiedzeni przekonaniami i schematami, które narzuca nam odgórnie system (chociażby w postaci norm społecznych). Bardzo często mamy świadomość i dostajemy przeróżne przesłanki, że jeżeli nie będziemy posłuszni temu co nami steruje i wyłamiemy się z tego, staniemy się tym samym bezbronni i skończymy pewnie marnie. Nie wiemy jednak czy tak będzie w istocie, natomiast boimy się zaryzykować. Bo co się stanie, jeżeli odliczanie dobiegnie końca i nasze serce stanie na zawsze? 🫣

 

Trzymajcie się Kochani,

Wasz Tester Doświadczeń


3 komentarze:

  1. Ciekawe spostrzeżenia, chociaż wszelkie animu to już nie moje klimaty. :p Ale Twój opis fajny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ^^ No ja chyba do końca życia będę siedział w anime. Anime to przede wszystkim wolność przekazu. Żaden serial nie pokaże Ci takich treści, jakie może zaoferować anime. No i animacja ma potencjał do budowania udanej narracji i kreowania przekonującego świata. Nie trzeba martwić się o aktorstwo a jeżeli weźmie się poprawkę na to, że to co widzisz to grafika komputerowa bądź rysunki, o wiele łatwiej wczuć się w wykreowany świat, bez wątpliwości i oceniania go pod kątem scenografii.

      Usuń
    2. Ano pewnie, nie neguję. :) Zresztą moja młodość to klasycznie DB i Naruto. Potem na fali obejrzałam jeszcze kilka tytułów, ale to było lata temu. Ostatnim anime, jakie zaczęłam i oczywiście nie dokończyłam, było Beastars. W sumie ok, ale jakoś mi nie pasowało, że Legoshi ma niby 17 lat, a wygląda i zachowuje się jak 30-letni chłop. xd Ale wiem, taka specyfika gatunku. :D

      Usuń

Medytacja - po co? Na co? Jak?

  Dzień Dobry Kochani,   W dzisiejszym tekście poruszę temat medytacji, wplatając przy tym kawałki mojej własnej z nią historii. Myślę, ...