Cześć
Czytelnicy!
Ostatnio
miałem przyjemność posprawdzać w końcu trochę nowo powstałych anime. Jak
wiecie, jestem fanem japońskich produkcji, szczególnie animowanych. Na pewno,
tego możecie być pewni, napiszę kiedyś coś całościowo poświęconego kulturze
anime i wartości jaką niewątpliwie przedstawia. Tymczasem zaś, chcę się skupić
na jednym tytule, jest to Solo Leveling. Nie jest to produkcja czysto japońska.
Oryginał w postacie manhwy (koreański odpowiednik mangi), powstał bowiem w
Korei Południowej i został napisany przez Chungong’a, zaś początkowo
publikowany był za pośrednictwem platformy internetowej Kakao Page. Genezę
powstania komiksu oraz opis poszczególnych bohaterów zostanie Wam odpuszczony.
W tym tekście chciałbym szczegółowo skupić się na głównym bohaterze, Sung’u Jin-woo, oraz na wykreowanym na potrzebę produkcji świecie.
Pod lupą znajdą się również głównie sceny z anime, choć postaram się nakreślić
szerszy kontekst historii, możliwie bez większych spojlerów. To co, wkraczamy
tam razem? Niech będzie na trzy. RAZ, DWA, TRZY! 🥰
Wyobraźcie to sobie moi Drodzy. Żyjecie sobie w
spokoju, znanym Wam życiem. Świat funkcjonuje tak jak teraz. Może i niezbyt
poprawnie, może i niezbyt stabilnie, jednak powtarzalnie, w kategorii
rozumianych schematów. Żyjcie tu od urodzenia i nie spotkaliście dotąd na
drodze nic, co mogłoby wywrócić ten względnie poukładany porządek i obrócić Wasze
rozumowanie do góry nogami. Wszystko do dnia, kiedy pojawiają się ONE. Wielkie,
pulsujące energią portale, materializujące się w losowych miejscach na Ziemi.
Oprócz zakłóceń elektromagnetycznych występujących w ich obrębie, nie występują
większe, anormalne zjawiska. Mimo niepokojącej prezencji i zaskakujących
okoliczności, portale wydają się niegroźne, można swobodnie się do nich
zbliżać, nie narażając się na uszczerbek na zdrowiu. Wszystko fajnie, prawda?
Tylko skąd się pojawiły? Czemu teraz? Co kryje się w ich wnętrzu? Można pokrótce (nie
wdając się w skomplikowaną sieć spojlerów) stwierdzić, że był to pewnego
rodzaju Boski plan. Wydarzyły się bowiem jeszcze inne rzeczy. Losowi ludzie na
całym świecie, zaczęli przebudzać w sobie magiczne moce i nadnaturalne zdolności.
Bogowie dopasowali ich do ukształtowanej sytuacji, pozwalając im na zbliżenie
się choć trochę do nich samych. 🥳
Z czasem niektóre portale, z tych które trwały
od najdłuższego czasu, zaczęły wypluwać na powierzchnię świata ludzkiego,
stwory nie z tej ziemi. Wielkie ptaszyska o zakrzywionych dziobach i ostrych
jak sztylety pazurach, oślizgłe, wężopodobne stworzenia, humanoidalne potwory
czy całkowicie abstrakcyjne, olbrzymie kreatury. Ludzie jak to ludzie, gdy
minął pierwszy etap szoku i paniki, zerwali się do kontrofensywy. Jako władcy
świata, nie mogli przecież pozwolić na jego przejęcie i spustoszenie… I wiecie
co? Jakże wielki był ich zawód i zaskoczenie, gdy konwencjonalna broń, z pomocą
której wybijano się przez lata i z której posiadania byli tak bardzo dumni,
okazała się być niemal nic nie warta w starciu z obcymi napastnikami. Wszystko
zakończyłoby się tragicznie, gdyby nie oni. Przebudzeni, znani później jako
Łowcy. Ludzie Ci, odkryli, że dzięki swoim nowo nabytym darom, są w stanie
przeciwstawić się potworom. Gdy zażegnano konflikty w naszym wymiarze,
pozostało wypróbować jeszcze jedną rzecz. Obdarowani zdolnościami ludzie
wiedzieli instynktownie co mają robić, jakby jakiś głos przemówił do nich
wszystkich na raz, nadając sens ich czynom. Dzieląc się na grupy, zanurzali się
w pulsujących plazmą portalach by przekonać się, że po ich drugiej stronie
czekają na nich różnorakie lokacje wypełnione diabelskimi pomiotami. Po
oczyszczeniu danej lokacji z sił zła i pokonaniu naczelnej, bytującej tam
istoty (tak zwanego Bossa), portal wypuszczał łowców, po czym błyskawicznie
zanikał. Wszystko co działo się w portalowym „lochu”, całe doświadczenie –
przypominało grę RPG. Śmiertelną grę RPG. Zbieranie zasobów z poległych wrogów,
kopanie występujących w lokacjach minerałów, otrzymywanie specjalnych nagród za
zabicie Bossa oraz nabieranie doświadczenia w wykorzystywaniu swoich
umiejętności. Ciekawa koncepcja na funkcjonowanie świata, nie sądzicie? 🤔
To wszystko jednak tylko wierzchołek góry lodowej.
Od pojawienia się pierwszych bram, świat ludzki zostaje wciągnięty w bitwę
między dobrymi oraz złymi Bóstwami. Staje się stawką i nagrodą. Polem bitwy.
Bardzo szybko powstaje międzynarodowe stowarzyszenie łowców, zrzeszające ich
gildie (czyli mniejsze, zbite formacje). Później, jak to w życiu. Jedni w
pojawieniu się bram i potworów dostrzegają niesamowite zagrożenie, inni niesamowity
zysk. Nie od dziś wiadomo, że na niczym nie kosi się tak wielkich pieniędzy,
jak na masowym, ludzkim nieszczęściu. Obrazowo pokazują to chociażby historie
konfliktów zbrojnych. Cóż więc się dzieje? Powstaje bardzo dochodowy biznes.
Sklepy z magicznymi artefaktami, masowe reaktywowanie placówek zajmujących się
kowalstwem, fabryki przerabiają obce surowce na przedmioty zwykłego użytku w
wersjach premium… Powstają stowarzyszenia zrzeszające ludzi, którzy zajmują się
rezerwowaniem bram dla poszczególnych gildii, najmują się tragarze magicznego
ekwipunku, pod ekspedycje podpinają się złodzieje i mordercy. Każdy chce wykorzystać
okazję na zarobek. Wszyscy chcą czerpać korzyści z niekorzystnej sytuacji, choć
tyle sobie ulżyć, zażegnać część niepokoju. Łowców odtąd klasyfikuje się
rangami. Od najsłabszych, mających rangę E, do najsilniejszych, noszących rangę
S. Warto wspomnieć, że moc łowcy określona jest odgórnie, nie może (poza
rzadkimi przypadkami, zwanymi „Drugim Przebudzeniem”) on urosnąć w siłę. Jedyne
czego nabiera z czasem to wprawy w używaniu swoich zdolności do walki. Takimi
samymi rangami, oznaczone zostają też materializujące się bramy do innych
wymiarów i stwory, które się w nich ukrywają. Zasada jest dosyć prosta, jeżeli
brama ma rangę E, można zakładać, że wszystkie stworzenia w środku, prócz
Bossa, mają również rangę E. Boss natomiast w tym przypadku nie powinien mieć
większej rangi niż D… chociaż jest to nadzieja wyjątkowo ułudna, jak opowiem
Wam później. Musicie mi wybaczyć, jeżeli nie zrozumiecie mechanizmów działania
każdej jednej rzeczy. Gdybym miał szczegółowo opisywać historię i jej wszystkie
akcenty i smaczki, prawdopodobnie tylko prawdziwi fani, byliby w stanie to
przeczytać. Dość więc koncentrowania się na świecie przedstawionym.Na opis i
analizę czeka bowiem nasz bohater, SungJin-woo. 😎
Naszego głównego bohatera poznajemy jako słabego, acz bardzo inteligentnego łowcę najniższej rangi. Posiada on młodszą siostrę i matkę, która w wyniku tajemniczej choroby (zgrywającej się w czasie z pojawieniem się portali) tkwi w śpiączce. Sung stara się jak może by zarobić na jedzenie, studia siostry i opiekę szpitalną dla swojej mamy. W świecie łowców, nasz bohater jest odwrotnością legendy. Wszyscy wydają się znać go, z powodu jego wyjątkowo niskich umiejętności. Zmienić ma się to, kiedy wraz z grupą znajomych towarzyszy, wyrusza w głąb portalu rangi D. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego w jego karierze, gdyby nie to, że podziemia, które kryły się w innym wymiarze, okazują się być tak zwanym „podwójnym lochem”. Podwójny loch to zjawisko, kiedy na jedną strefę międzywymiarową, nachodzi druga. Można więc rzec w tym konkretnie przypadku, że Sung wraz z innymi łowcami klasy C, D oraz B, trafił do portalu, który zawierał w sobie korytarz prowadzący do wymiaru klasy S, mimo posiadania ogólnej rangi D. Tragiczne wydarzenia, które rozgrywają się podczas uwięzienia grupy w lochu klasy specjalnej, skutkują śmiercią wielu osób, w tym ostatecznie, doprowadzają na jej skraj, także Sung Jin-woo… 🥹
Gdy uchodzi z niego ostatni oddech, Sung
doznaje wizji. Tajemniczy system informuje go, że jego życie zaraz dobiegnie
końca i czy w tym wypadku, nie chce przeżyć i zostać „graczem”. Bohater nie
chce umierać, dostaje więc od systemu szansę na drugie przebudzenie, opierające
się jednak na oryginalnych zasadach. Odtąd system towarzyszy Sungowi w każdej
chwili. Dzięki jego instrukcjom i niezrozumiałemu działaniu, chłopak jest w
stanie stale podnosić swój poziom (za który dostaje punkty, które można
rozdzielać między statystyki takie jak żywotność, inteligencja, siła, zręczność
i percepcja) umiejętności, nabywać mocy, zdobywać wyposażenie oraz wszelkiego
rodzaju bonusy – i to wszystko wyłamując się ze schematów funkcjonowania świata,
dotychczas nam przedstawionego. Dzięki opiece systemu, Sung bardzo szybko
nabiera bojowego doświadczenia jak i fizycznej krzepy, większość nabytych
punktów od systemu, przydziela do swojej siły. W związku z tym, jakie obiera
poczynania i w jak szybkim tempie progresuje, jego fizjonomia zmienia się w
znacznym stopniu. Staje się wyższy, dobrze umięśniony a jego rysy twarzy
nabierają ostrości. 💪
W tym punkcie opowieści, Sung jest jeszcze
mocno niepewny swoich nowych umiejętności. Cechuje go brak zaufania do swoich
możliwości jak i obcego tworu, jakim jest system. Dopiero uczy się kontroli i
obycia w nowej dla siebie sytuacji. Warto zauważyć jednak, że już na tym
etapie, przekształceniu ulega jego osobowość. Narasta w nim ambicja i chęć
eksperymentowania, której nigdy wcześniej nie przejawiał w takim stopniu.
Potęguje się jego ciekawość do świata i uaktywnia potajemna chęć do tego by być
szanowanym. Świadomość tego, że z pomocą tajemniczego panelu systemowego, niejako
przeskakuje ograniczenia świata przedstawionego (jego poziom duchowej energii
nadal pozostaje na poziomie rangi E, mimo przebytych zmian), daje mu nadzieję
na osiągnięcie czegoś więcej i perspektywę na uzbieranie wystarczającej ilości
pieniędzy, by móc wytworzyć lekarstwo dla swojej mamy. Od teraz, Sung stale się
wzmacnia, nie tylko za pomocą treningów proponowanych mu przez system, ale
także na własną rękę. Ukrywa jedynie fakt, że stał się o wiele silniejszy.
Ukrywa go ze strachu, nie chce przyciągać uwagi innych i boi się, że zostanie
niejako wykryty i prześwietlony, a co za tym idzie, straci szansę na szczęśliwe
i spokojne życie ze swoją rodziną w komplecie. 🥺
Kolejna transformacja, która wpływa na Sunga w
sposób bardzo wyrazisty i dramatyczny, eskaluje, gdy musi zabić on wrogich
łowców. Zostaje do tego zmuszony przez system. Tajemniczy komunikat znów daje
mu wybór… tym razem: zabij albo zatrzymam Twoje bicie serca. Możemy puryfikować
się i raczyć pustymi przemyśleniami pozbawionymi faktycznej wartości, na temat
tego, czy nasz bohater postąpił słusznie czy nie. Życie jest świętością,
odbieranie go, jest czymś niewybaczalnym. Sam prywatnie uważam, że nawet za
najcięższe zbrodnie przeciwko ludziom czy zwierzętom, nie mamy prawa być katami
i odbierać cudzego życia. To droga łatwa i pozbawiona jakiejkolwiek wartości
edukacyjnej. Jeżeli ktoś zasługuje na najwyższy wymiar kary, powinny być to
przemyślane tortury, które w żadnym wypadku śmiercią się nie skończą, jak i nie
pozostawią trwałego uszczerbku na zdrowiu psychicznym i fizycznym (tak by można
było je co jakiś czas powtórzyć). Śmierć jest szybka, często bezbolesna,
bezrefleksyjna. Za najcięższe przestępstwa powinno się płacić nie życiem a „duszą”.
Wracając do Sunga po tej małej dygresji, nie możemy rozpatrywać jego czynu w
kategoriach czarno-białych. Zabił by ratować siebie samego, gdyby mógł, pewnie
oszczędziłby wrogów. Popełnione, wielokrotne morderstwo uczyniło go odtąd
bardziej pragmatycznym, czujniejszym i oddalonym. Nie czuł się z tym dobrze, czemu
nie wypada się dziwić. Uzyskał natomiast kolejne, ważne, życiowe doświadczenie
– poczuł ciężar niemożliwych wyborów. Każdy kto zna ten ciężar, ten wie, że po
prostu trzeba z nim żyć i ratować się myśleniem, że to co uczyniliśmy to była
najlepsza z najgorszych decyzji. Od systemu, Sung dostał natomiast cenną nagrodę.
Umiejętność zalania wroga rządzą krwi, tym samym przytłoczenia go swoją aurą do
tego stopnia, by przez parę chwil stał się niezdolny do walki. 😅
Ostatnią ważną lekcję, którą dostał Jin-woo z tych,
które mogę opowiedzieć nie wkraczając zbyt daleko w choćby te ogólnikowe
spojlery, jest waga gniewu w słusznej sprawie i śmierć odzyskanych towarzyszy.
Sung już wcześniej stracił towarzyszy, w czasie, zanim sam został przywrócony
do życia przez system. Nie byli to jednak na tamten moment ludzie, do których
żywił specjalnie życzliwe czy mocne uczucia. Ot łowcy, których znał z widzenia,
nikt specjalnie dla niego istotny. Tym razem jednak było inaczej, ponieważ
zginęli jego towarzysze, których już raz niemal stracił a co do których czuł
całą gamę emocji - od złości, rozgoryczenia i pretensji, po sympatie,
zrozumienie i życzliwość. Gdy w końcu rozprawił się ze źródłem zguby tych
ludzi, coraz mocniej zaczęło do niego docierać kim się stał i jaki wciąż się staje.
Świadomość mocy, chęć dążenia dalej i drążenia skały jako samotna kropla, wybuchła
w nim całą gamę emocji, głównie tych negatywnych. Strata ludzi, których znał i
których istotnie było mu żal, wpędziła go w jeszcze większą determinację
zorientowaną na cel, jakim było stać się dostatecznie silnym by zdobyć
recepturę i środki na lek dla matki. Nie wiedział jeszcze co prawda do jakiego
stopnia zmienią go kolejne wydarzenia i gdzie zaprowadzi go droga, którą
zmuszony był podążyć jako niewolnik i jednocześnie ulubieniec systemu. My też,
tak jak Sung Jin-woo, często przemy do przodu wiedzeni przekonaniami i
schematami, które narzuca nam odgórnie system (chociażby w postaci norm
społecznych). Bardzo często mamy świadomość i dostajemy przeróżne przesłanki,
że jeżeli nie będziemy posłuszni temu co nami steruje i wyłamiemy się z tego,
staniemy się tym samym bezbronni i skończymy pewnie marnie. Nie wiemy jednak
czy tak będzie w istocie, natomiast boimy się zaryzykować. Bo co się stanie,
jeżeli odliczanie dobiegnie końca i nasze serce stanie na zawsze? 🫣
Trzymajcie się Kochani,
Wasz Tester Doświadczeń
Ciekawe spostrzeżenia, chociaż wszelkie animu to już nie moje klimaty. :p Ale Twój opis fajny.
OdpowiedzUsuń^^ No ja chyba do końca życia będę siedział w anime. Anime to przede wszystkim wolność przekazu. Żaden serial nie pokaże Ci takich treści, jakie może zaoferować anime. No i animacja ma potencjał do budowania udanej narracji i kreowania przekonującego świata. Nie trzeba martwić się o aktorstwo a jeżeli weźmie się poprawkę na to, że to co widzisz to grafika komputerowa bądź rysunki, o wiele łatwiej wczuć się w wykreowany świat, bez wątpliwości i oceniania go pod kątem scenografii.
UsuńAno pewnie, nie neguję. :) Zresztą moja młodość to klasycznie DB i Naruto. Potem na fali obejrzałam jeszcze kilka tytułów, ale to było lata temu. Ostatnim anime, jakie zaczęłam i oczywiście nie dokończyłam, było Beastars. W sumie ok, ale jakoś mi nie pasowało, że Legoshi ma niby 17 lat, a wygląda i zachowuje się jak 30-letni chłop. xd Ale wiem, taka specyfika gatunku. :D
Usuń