Tum du du du du duuuuuum!
Stalker ukończony w czasie trzydziestu godzin. Była to
przygoda jednocześnie piękna, filozoficzna i magnetyzująca... A przy okazji
totalnie irytująca i przyprawiająca o ból głowy... NO, ALE DO RZECZY.
Nie powiem, może i moje uczucia nie byłby by tak mieszane, gdyby nie liczne crashe i zacięcia których doświadczyłem, a przy okazji utrata zapisów gry, która kazała mi nadrabiać ponad 9 godzin biegania.. TAK, B.I.E.G.A.N.I.A !!!!!
Większość rozrywki bowiem opiera się na pokonywaniu naprawdę
długich dystansów pieszo. Opcja obozowej szybkiej podróży jest totalnie
nietrafiona, użyłem jej raptem dwa razy na cały czas gry. Raz bo chciałem
zobaczyć jak działa, drugi raz by cofnąć się do pewnego punktu. Czemu podróż
się nie sprawdza? Otóż cele misji, większościowo totalnie nie pokrywają się z
kierunkiem w jakim musimy się z obozowisk udać, by progresować dalej.
Misji pobocznych napotykanych po drodze fabularnej, jest
stosunkowo niewiele. Czasem kogoś trzeba uratować z opresji, czasem z kimś się
gdzieś wybrać, czasem zwyczajnie dać komuś apteczkę, żeby się podniósł na nogi.
Większość misji z tras, z ulgą pominąłem. Jedyną wartością poza naczelnym
nurtem fabularnym, świecą misje poboczne z obozowisk, bądź około fabularne. To
za mało by mnie mocno przyciągnąć.
Eksploracja świata wydaje się ciekawa przez pierwsze 10 - 12
godzin, później dochodzi do gracza, że w zasadzie wszystko opiera się na tym samym
i ba, mało tego, wygląda nawet podobnie.
Ruiny, bagna, opuszczone domy i chaty, opustoszale fabryki,
podziemia, kompleksy, laboratoria, lasy, pola, wzgórza, kościoły - wydawałoby
się, że zwiastuje to pewnego rodzaju urodzaj. W praktyce jednak, wszędzie jest
pusto, ponuro i nijako. Owszem, wpisuje się to dobrze w klimat nuklearnej
katastrofy, natomiast same widoki bez obudowanej w około nich treści, trochę
bolą i smucą. Według mnie więcej questów powinno być związanych z danymi
miejscami, bądź powinny oferować jakieś wyzwania lub zagadki. O ile wspanialej
byłoby wchodzić do wyglądających na ciekawe miejsc, wiedząc, że zostaniemy tam
coś konkretnego.
Nasz bohater, Skiff, mimo swojego uroku i charyzmy, jest
totalną kłodą. Jak na zawodowego żołnierza z wyszkoleniem pozwalającym na
tropienie anomalii i walki z mutantami, wytrzymałości ma tyle ile kot napłakał,
co rusz musi popadać w wodoholizm a jego wątroba od energetyków powinna świecić
mocniej niż radioaktywny Prypeć nocą. Ponad to, nasz Skiff ma ogromne problemy
ze wspinaczką na rzeczy, które sięgają mu wyżej niż do pasa - no chyba, że
skrypt gry pozwala. Na szczęście takie niedogodności można do pewnego stopnia a
nawet całkowicie zniwelować modami. Mój Skiff męczył się 75% razy wolniej, i
wspinał się na obiekty, które były nieco ponad linią jego oczu. Ponad to nie
miał problemu z noszeniem amunicji, ponieważ nie odczuwał jej wagi.
Linia fabularna wedle mojej oceny, mogła oferować graczowi
coś więcej, niż zaoferowała. Nie uważam natomiast, że jest to historia źle
napisana, co najwyżej źle poprowadzona w zestawieniu z rozmieszczeniem punktów
fabularnych. Filozoficzne treści w postaci Zony, która okazuje się czymś więcej
niż tylko olbrzymim polem anomalii, wprawiają w zakłopotanie i pozwalają
zastanowić się nad fundamentalnymi pytaniami i rozważaniami na temat
egzystencji, koegzystencji i wartości, które kierują różnymi ludźmi.
Feeling strzelania jest niesamowicie satysfakcjonujący,
potwory dobrze zaprojektowane i budzące grozę. Jedynie ich paski życia są
stanowczo przesadzone, co również poddałem zmodyfikowaniu wedle odpowiednio
zrównoważonego presetu. Po utracie zapisanej gry, dodałem sobie także na start
cztery dość dobre pukawki, z czystej frustracji i chęci zmotywowania się do
nadrobienia strat.
Anomalie są cudowne, i bardzo łatwo przez nieuwage na nie
wpaść, nawet mimo pikania czujnika. Ponad to, archanomalie, są niezwykle
piękne, groźne i monumentalne - czuć ich moc na odległość. Wielki plus dla
twórców za tak wyraziste twory.
Co do głównych bohaterów pobocznych, również większościowo
nie mam zastrzeżeń. Dobrze się dzieliło z nimi doświadczenia. Dialogi rozpisane
są poprawnie, potrafią rozbawić a i nie brakuje w nich napięcia, sarkazmu i
zgryzoty.
Podsumowując, Stalker 2 to gra bardzo nierówna pod względem
gameplayu i narracji, choć potrafi zauroczyć i nie traci się chęci rushowania
historii, nawet mimo błędów technicznych i źle przemyślanych mechanik.
Zdecydowanie produkcja ta wybija się ponad przeciętność, ale daleko jej
do bardzo wysokiego poziomu.
A końcówka... No cóż, rozwleczona, za to niebywale
klimatyczna.
Ocena końcowa 6.8/10
Dla mnie ta gra jest wciąż niegrywalna :D zresztą teraz mój laptop pojechał do serwisu, a na zastępczym nie da się grać. :) Może wczesną wiosną wrócę do Stalkera, jak już go w końcu w miarę połatają. xd W ogóle usunęłam się z FB i bywam już tylko na blogach.
OdpowiedzUsuńAż tak niegrywalna? 😅 Oprócz crashy i zawieszania się, nie dostrzegłem jakiś większych problemów. Optymalizacja jest już w miarę ok, glitchy tyle ile kto napłakał.
UsuńBtw. Szkoda, że taką decyzję podjęłaś 🥺 FB może i nie jest najlepszą platformą, ale nadal jest tam dużo fajnych osób.