Hej, hej Czytelnicy! 😍
Kolejny tydzień minął. Jako Tester Doświadczeń,
poruszyłem już całkiem dużo, różnych kwestii, wartych poruszenia, bądź
zwyczajnie ciekawych z mojej perspektywy. Mój facebookowy fanpage, powoooooooooli
zaczyna żyć. Niesamowicie mnie to cieszy! Dziękuję Wam. 😁
Chciałbym Wam opowiedzieć w dzisiejszym
artykule o Stowarzyszeniu MONAR. Jest to temat niebywale ważny i być może
niektóre osoby z tych, które czytają moje teksty, zmierzyły się kiedyś bądź
mierzą się nadal z problemami uzależnienia bądź samotności. Może zaś ktoś z Was
jest nosicielem HIV bądź zmaga się w ciszy z AIDS? Liczę na to, że nie macie
takich problemów Kochani, jednak jako sceptyk, muszę mieć na uwadze każdą
ewentualność. 👀
Czym więc jest Monar? Monar jest organizacją,
która niesie pomoc osobom z problemami uzależnienia (każdego), osobom samotnym
(szczególnie samotnym matkom z dziećmi), bezdomnym, pokrzywdzonym, a także
osobom chorym na AIDS bądź będącymi nosicielami HIV. To całkiem szerokie
spektrum działania jak na organizację, która nie jest zasilana z pieniędzy
prywatnych a z funduszu zdrowia. Organizację Monar jak i Markot (ruch
wychodzenia z bezdomności) powołał oficjalnie do życia w roku 1981 Marek
Kotański. Był to wybitny (ale i kontrowersyjny) psycholog, psychoterapeuta i
działacz społeczny, pracujący prężenie, głównie w latach 1965 – 2002. Pierwszy
ośrodek Monaru, Kotański otworzył już w roku 1978 i był to ośrodek dla osób z
problemem uzależnienia. Ideologia, jaka towarzyszyła i towarzyszy do dziś
ośrodkom Monar, to poczucie wspólnoty, nauka szacunku do siebie i innych,
wychodzenie ze szkodliwych schematów z pomocą pracy i podział odpowiedzialności
między uczestników terapii - nie tylko za funkcjonowanie grupy, ale i samej
placówki. Na potrzeby tekstu i z potrzeby bycia jak najbardziej rzetelnym,
zaznaczę, że skupię się w opisie tylko na ośrodkach, pomagających ludziom wyjść
z uzależnień. 💙
W Monarze, ludzie uczą się na nowo być ludźmi.
Pracują, gotują, sprzątają, kształcą, biorą udział w zajęciach sportowych,
integrują się, terapeutyzują i po prostu funkcjonują. Będąc osobą uzależnioną,
dopiero co oderwaną od ciągu, bardzo łatwo zapomnieć na czym polega życie, co
jest w życiu istotne i jak wytrwać w swoich postanowieniach. Monar tego uczy.
Pośrednio i bezpośrednio. Terapeuci, psycholodzy, trenerzy uzależnień,
psychiatrzy i sami uzależnieni – wszyscy oni zaangażowani są w proces pomocy i
odnowy. Warto posłuchać samego Marka Kotańskiego, co mówi na temat uzależnienia
i procesu wychodzenia z niego. Wideo poniżej. 💚
Jak wygląda codzienność w Monarze? Wszystko odbywa się podobnie jak w życiu codziennym. Drobne różnice nanoszone są względem konkretnych ośrodków, jednak rdzeń wszędzie jest taki sam. Na pierwszym planie jest nauczenie się funkcjonowania w społeczeństwie i przystosowanie do trudu i szarości życia. Pobudki o stałej porze, posiłki o stałej porze, integracja o stałej porze, praca o stałej porze, odpoczynek o stałej porze, terapia o stałej porze i sen o stałej porze. Czemu wszystko zamknięte jest w tak sztywnych ramach? Wszystko to, ponieważ ludzie pogubieni w nałogach, zatracili gdzieś stałość i potrzebują jej, by ich funkcjonowanie mogło ulec szybkiej poprawie. Konsekwencja w działaniu, szczerość podczas niego i zaangażowanie w nie – to najszybsza droga powrotu do zdrowia. Ludzie w Monarze uczą się nowych, konstruktywnych nawyków, zdrowego osądu, pewnej formy egoizmu i odpowiedzialności. Struktury wewnątrzmonarowe działają na zasadzie przydzielanych funkcji i rang, imituje to funkcjonowanie w społeczeństwie, gdzie hierarchia również przecież odgrywa niesamowicie ważną rolę. Pacjenci obejmują stanowiska, rotują się nimi co jakiś czas i są pociągani do odpowiedzialności w zakresie powierzonych im obowiązków, również tej zbiorowej. Każdy kto wytrzyma dostatecznie długo w terapii, ma okazję poczuć całą gamę tych negatywnych jak i pozytywnych emocji, związanych z codziennym funkcjonowaniem bez sięgania po nałóg w chwilach słabości. Terapeuci i trenerzy uzależnień stosunkowo niewiele uczą. Dawanie rad odchodzi na bok, bowiem największy nacisk kładzie się na myślenie samodzielne i system nagród i kar, w zależności od rezultatu postępowania. Warto zaznaczyć, że o nagrody ciężko, zaś kary, stosowane są za każde przewinienie. Nie można ich uniknąć. Oprócz hierarchii i stałych pór wykonywania czynności, w Monarze panuje również szereg zasad, które muszą być bezwzględnie przestrzegane. Często niektóre z nich pozornie nie mają sensu, tylko po to by prowokować ludzi do ich łamania. Przestrzeganie zasad to kolejna, bardzo ważna rzecz, o której osoby w czynnym uzależnieniu zapominają i do czego nie przywiązują większej wagi. Człowiek bez zasad, przekracza często przeróżne granice, nie widzi ich bądź nie uznaje. Jest to zaś bardzo groźne dla bezpiecznego funkcjonowania. Antysystemowcy się ze mną nigdy nie zgodzą, natomiast uważam, że człowiek pozbawiony, chociaż ogólnie zarysowanych ram w jakich powinien funkcjonować, ulega stopniowemu zezwierzęceniu. Tylko zasady i normy, trzymają naszą zwierzęcą naturę w ryzach. 💛
Jak
wygląda praca i jak wyglądają zajęcia w Monarze? Praca w Monarze zawsze ma
charakter fizyczny (wysiłek fizyczny daje duże możliwości regulowania emocji) i
pozwala na swobodny przepływ myśli, który jest w początkowym procesie
trzeźwienia bardzo istotny. Mając dużo przestrzeni do myślenia, osoby
uzależnione odbywają swoją wewnętrzną bitwę, którą muszą wygrać. Mogą korzystać
w tej bitwie z całego oferowanego wsparcia, także od ludzi „starszych” stażem
pobytu. Jeżeli wygrają, ich szansa na wyjście z nałogu, diametralnie rośnie.
Niestety bardzo duży odsetek ludzi, nie wytrzymuje ze swoimi myślami i oddala
się od wsparcia, opuszczając ośrodek w ciągu pierwszych dni bądź tygodni. Nie
jest to bowiem zakład zamknięty, w każdej chwili można go opuścić. Zakres prac
przydzielanych pacjentom jest niesamowicie różnorodny i ma często charakter
rotacyjny. Tylko od danej placówki zależy to jakie one będą. Przytaczając
przykładowe prace, wymienię np.: plewienie, podlewanie pól, koszenie trawników,
zbieranie drewna, rąbanie drewna, układanie kamieni na drodze, mycie kamyczków,
wykopywanie i zakopywanie dziur, szlifowanie, hodowanie, sprzątanie, zmywanie,
maszerowanie w kółko, kręcenie papierosów, wyszywanie, polerowanie czy
chociażby rozdzieranie i zszywanie tkanin. Jak mówiłem, zakres czynności jest
ogromny i zależny od wyobraźni kadr terapeutycznych. Ważne by praca spełniała
dwa, wymienione przeze mnie warunki – była fizyczna i pozwalała na
przemyślenia. 💜
Jeżeli
chodzi o zajęcia to rozdziela się je na integracyjne i terapeutyczne. W czasie
zajęć integracyjnych można grać w przeróżne gry, uprawiać sport czy rozmawiać.
Jedynym warunkiem jest niespędzanie czasu przeznaczonego na integrację,
samotnie. Nawet jeżeli ma się ochotę usiąść gdzieś w kącie i pomilczeć, zawsze
daną czynność muszą wykonywać wspólnie minimum dwie osoby. Samotność w końcu,
jak to śpiewał Ryszard Riedel, „to taka straszna trwoga”. Osoby z problemami
nie powinny zostawać same, póki nie nauczą się z nimi żyć. 💝
Zajęcia
terapeutyczne są przeróżne. Warsztaty edukacyjne, kółeczka terapeutyczne (gdzie
każdy może wyrazić swoje emocje, także w stosunku do innych, a potem wysłuchać
emocji innych w stosunku do niego samego), zajęcia plastyczne, kąciki
artystyczne – cała gama aktywności, które uczą wychodzenia ze skorupy,
kontrolowania emocji i obycia z drugim człowiekiem. Przede wszystkim to na
relacjach międzyludzkich i umiejętności dostosowania się do okoliczności,
opiera się całe życie. Dla osoby uzależnionej i będącej w grupowym procesie
terapeutycznym, największą dostępną kopalnią wiedzy o sobie samym, jest druga
osoba uzależniona. Nie ma dla człowieka doskonalszego zwierciadła, w którym
mógłby się przejrzeć, niż osoba, która przeżywa podobne emocje. 💘
Zmierzając
nieuchronnie do końca tekstu, jeżeli ma się problemy, które przerastają nas
samych, należy zwrócić się po pomoc. Nie wstydźcie się prosić o pomoc, nie
wstydźcie się jej szukać. To nie jest żadna słabość czy ujma - uratować sobie
życie. 💖
Pozdrawiam
Was serdecznie i trzymajcie się!
Wasz
Tester Doświadczeń
„Trzeba w coś wierzyć, jeżeli nie mogę
wierzyć w siebie, dlaczego nie w Monar. Nic nie mam do stracenia, a jest
nadzieja, że będę żyć.”
Marek Kotański – „Ty zaraziłeś ich narkomanią”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz